Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Ten rok przynosi spektakularne nadrabianie zaległości przez szeroko pojęty europejski rynek akcji, który w ostatnich miesiącach 2024 biernie przyglądał się okołowyborczej euforii na Wall Street.
Jeśli porównać bezpośrednio odpowiednie indeksy MSCI, to wygląda na to, że te zaległości zostały już właściwie nadrobione, szczególnie że amerykański benchmark dostał pewnej zadyszki.

Wygląda też na to, że zaległości zostały nadrobione, jeśli chodzi o poziom wskaźników cena/zysk po obu stronach Atlantyku. Celowo przedstawiamy je na wykresie na dwóch osiach, by uwzględnić fakt, że europejskie akcje są z reguły wyceniane niżej (z dyskontem). W ubiegłym roku pokazane linie wyraźnie się od siebie oddaliły, co oznaczało, że owe dyskonto stało się nadzwyczaj szerokie - to już jednak przeszłość, bo na początku marca linie ponownie się ze sobą spotkały, co oznacza powrót do normalności.

"Odwieczną" rywalizację między USA i Europą o względy inwestorów dobrze obrazuje comiesięczny sondaż Bank of America wśród zarządzających funduszami. Jeszcze w listopadzie preferencje inwestorów stały się ekstremalnie przechylone w stronę rynku amerykańskiego, ale w lutym wskaźnik powrócił już niemal do neutralnego poziomu. Trzeba przy tym zwrócić uwagę, że historycznie wskaźnik potrafił przeskakiwać z jednego ekstremum w drugie - być może jest więc zatem jeszcze miejsce do dalszej rotacji kapitałów z USA do Europy przy sprzyjających warunkach.

Reasumując, zapomniane nieco w drugiej połowie ubiegłego roku rynki europejskie w zasadzie odrobiły już pokaźne zaległości względem Wall Street, choć nie da się jeszcze wykluczyć kolejnych akcentów w ramach rotacji z USA do Europy.
Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.